Tamaryndowiec – smakowanie suszu:)


Jako, że niedługo wybywam na mały odpoczynek, to postanowiłem kupić sobie coś na drogę. Nie przepadam za słodkościami w podróży, więc szukałem czegoś innego. Czegoś co szybko się nie popsuje. I jako, że głupi ma zawsze szczęście, ( hmm powinienem użyć określenia szczęście sprzyja lepszym, no ale dobra 😛 ) to znalazłem suszonego tamaryndowca. Od razu rozerwałem pudełko i dobrałem się do owocu. I jaki smak? Dla mnie bardzo dobry, z lekka podobny do daktyli, ale kwaśny. Przez co nie ma obawy, że się zasłodzę. Chyba zostałem fanem suszonego tamaryndu:P Polecam każdemu:)